Smaczne odkrycie dnia

To co lubimy najbardziej, to błąkać się wśród tubylców, obskurnymi (z europejskiego punktu widzenia) uliczkami. Jeżeli już robimy zakupy to w sklepach dla lokalesów. Trzeba mieć dużo silnej woli co prawda, żeby przebić się przez “specyficzne” zapachy, tabuny much i siedzące na ziemi “ekspedientki”. Ale w zamian otrzymujesz to co najlepsze i to co prawdziwe w danej części świata a nie kawę Nescaffe. Warto.

Rano wypożyczyliśmy sobie dwa rowery. Na trzy osoby to i tak rozpusta jak na Indonezję, ale białas może sobie pozwolić na odrobinę luksusu, co nie? :) Więc Gabek zwiedzał wyspę z punktu widzenia bagażnika, co bardzo mu odpowiadało. Wygodnie, pod warunkiem podłożenia pod pupkę sarongu a najlepiej dwóch. Przyjemnie, bo nie trzeba pedałować.

Rowerem dookoła Gili Air

Rowerem dookoła Gili Air

Błąkając się natrafiliśmy na dosłownie supermarket. Sklep “wypas” jak na Gili Air. Duży, betonowy, gdzie były nawet banany (tygodniowe, ale były) i masa słodyczy. Obkupiliśmy się jak wariaty, spragnieni łakoci i dawaj, na koniec wyspy. W okolicach Gili Air Hotel na północy jest świetna plaża i cudowna rafa przy samym brzegu. Jest nieprzyzwoicie płytko, więc snorklowanie tylko z rana i ryby dosłownie jedzą Ci z ręki.

Dotarliśmy w kilka minut – mała wyspa i niezwykle szybki środek transportu. Należy nam się więc odpoczynek i relaks. Panowie z baru mieli w ofercie świeże kokosy. Po krótkiej negocjacji w której znajomość Bahasa Indonesia zdecydowanie pomaga, stanęło na 20 tysi za dwa kokosy. Niezła cena jak za “full wypas” hotel na plaży. Na targu kokosy dla białasów są za ok. 6 tys.

Kokos dwa razy, proszę!

Kokos dwa razy, proszę!

Po opróżnieniu kokosów i wszamaniu  środka w “tradycyjny” sposób, czyli skorupką orzecha profesjonalnie obstruganą przez obsługę, pogadaliśmy chwilę z panami lokalesami, szybko się  zaprzyjaźniając. Dzięki temu staliśmy się automatycznie VIP i uzyskaliśmy dostęp do basenu przy samej plaży. Zajęliśmy więc miejsce na wygodnych leżakach pod parasolami i dokonaliśmy smacznego odkrycia.

Wypas dla białasa - Gili Air Hotel

Wypas dla białasa – Gili Air Hotel

Smaczne odkrycie dnia

Smaczne odkrycie dnia

Wśród zakupionych słodyczy, głónie wybieranych przez naszego specjalistę Gabka, znalazł się niewinnie wyglądający woreczek foliowy z suszonymi bananami. Nie wyglądało to może jak z “Kredensu” czy Almy, ale było zdecydowanie lepsze i na 100% zdrowsze. Cudownie naturalnie słodkie kawałki suzonych babanów wciągnęły nas jak chipsy (tfu!) na Euro 2012. Miodzio. Polecam. Jutro rano jedziemy zrobić zapas na poniedziałkowy kilkudniowy rejs łódką! Paczka bananów kosztuje 1o tys.