Targ rybny w Jimbaran

Antoine (przesympatyczny Francuz, u którego wynajmowaliśmy apartament na Bali) pewnego słonecznego poranka zabrał nas na targ rybny w Jimbaran. Niby nic takiego a jednak. Zapakowaliśmy się na 2 skutery. Ja pognałam (bo inaczej nie można nazwać tej szalonej jazdy) z Antoine a Stefano z Gabkiem próbowali się nas trzymać i nie zgubić. Łatwo nie było.

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Tak wielu gatunków ryb nie widziałam nawet na targu Boqueria w Barcelonie! Mogłam rozróżnić i nazwać niewiele z nich. Były tam chyba wszystkie stworzenia morskie łącznie z kolorowymi gatunkami z rafy koralowej. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że kolorowych nie jemy, bo nam ich szkoda.  Trafiły się też niestety małe rekiny.

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Rekiny na targu rybnym w Jimbaran

Targ podzielony na dwie części.

Na plaży rybacy i ich żony sprzedają to, co zdołali złowić w nocy. Ryby świeże, ale niestety bez lodu, w upalnym słońcu szybko tracą swój połysk i blask. To opcja dla najodważniejszych turystów i mniej zamożnych tubylców.

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

 

W drugiej części, pod zadaszeniem to już inna bajka. Wielki wybór, nawet bardzo rzadkie gatunki. Kraby, krewetki, homary, małże jakby trochę zmutowane. Ich rozmiar określiłabym jako XXXL. Robią niesamowite wrażenie.

Na miejscu oczywiście można (a nawet trzeba) targować się o cenę. Sprzedawca na miejscu sprawnie oprawi rybę wg naszego życzenia. Jeżeli jesteśmy bardzo głodni, można kupioną rybę od razu dać do ugrilowania na specjalnie do tego stworzonym straganie. Za niewielką opłatą mamy gotowy pyszny i zdrowy obiad, do którego dostaniemy ostry sos sambal.

Tarh w Jimbaran na Bali

Tarh w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Targ w Jimbaran na Bali

Grillujemy i jemy!

Widząc, że byliśmy tam o 10 rano nie skorzystaliśmy z oferty. Ryby zabraliśmy do domu i w porze lunchu upiekliśmy na grillu, który Antoine nam użyczył. Zamiast drewna użyliśmy łupin z kokosa tak, jak to robią Balijczycy. Zapach i smak ryby niestety nie do opisania (a przynajmniej ja nie potrafię). Powiem jedno: była pyszna!

 

Idzie pyszny obiadek w rękach Smacznej Ani

Idzie pyszny obiadek w rękach Smacznej Ani

Nasze rybki

Nasze rybki

Tutaj grilluje się na kokosie!

Tutaj grilluje się na kokosie!

Ach ten zapach z kokosa...

Ach ten zapach z kokosa…

Za 1,2 kg  trzech oprawionych ryb (gatunek niewiadomy, widoczny na zdjęciach) zpłaciliśmy 45 000 Rp.

Możliwość ugrillowania tejże ryby na miejscu – 18 000 Rp.